Podczas swych podróży na emeryturze spotyka się różnych gości. Takich jak Karol. Już przy pierwszym posiłku dał się poznać jako poliglota.
siadamy, do stołu, obok jakiś belg.
Coś bym zjadł- mówi do mnie Karol, może rybę? Jak zamówić?
A fish - podpowiadam
Ale ile można jeść rybę. Ryba fajna – mówi Karol trzeciego dnia- ale chyba zjem teraz jajka. Jak to będzie?
Eggs - mówię
Karol zamawia jaja, a kelner na to:
- scrambled eggs, eggs and bacon...?
- eeeee… fish- . Tu Karol wymiękł.
a ten belg siada obok Karola
- bon appétit– życzy
- Karol jestem – słyszy w odpowiedzi
następny posiłek, od nowa: - bon appétit
- Karol jestem - nic się nie zmieniło.
Ten facio jakiś niekumaty - Karol jest wyraźnie niezadowolony.- Przedstawiliśmy się już sobie. Co to, nie pamięta?
- bon appetit, życzy smacznego- wyjaśniam
Karol nie ciemię bity, następnym razem już był szybszy
- Bon appetit!!
A Belg na to: - Karol jestem.