sobota, 23 grudnia 2017

Kajam się

Kajam się
Skleroza nie wybiera, wali równo. Mnie też się dostało, gdy zapomniałem o imieninach (co za wstyd) mojego starego przyjaciela. Aby to naprawić – wysłałem mu taki wierszyk.

Wstaję wesoły rano z pościeli,
Żonka także samo się weseli
I smaży jaja, szczęście wokoło,
Gdy wtem myśl taka trafia mnie w czoło:
Czy my o Dzidku nie zapomnieli?

I mu nie złorzeczyli???
Nastrój pryska w jednej chwili,
Patelnia wypada jej z ręki,
Nie cieszą mnie już jej wdzięki!
(Nawet gdy kusząco się pochyli).

Nie złożyłem życzeń, więc się kajam.
Smażonego na szynce jajka jam
Niegodny i pójdę do piekła,
By ta skucha mi się nie upiekła
I nawet karę swą podwajam.

Alem coraz starszy i nie gwarantuję,
(Choć bardzo nad tym pracuję)
Że za rok zachowam się godnie.
Przypominaj mi więc co dwa tygodnie,
To i niespodziankę przygotuję...

piątek, 24 listopada 2017

Lanzarote

Najbardziej fascynująca z Wysp Kanaryjskich – Lanzarote. Park Narodowey Timanfaya jest na liście UNESCO nie po to, by teraz dawać go zadeptać. Wjazd na „drogę wulkanów” tylko autokarami w zorganizowanych grupach. Wjeżdżamy na samą górę, skąd rozpościerają się widoki na kratery wulkanów.
Niedowiarki mówią, że sceny (ponoć na żywo) ze zdobycia księżyca, były nadawane stąd!! W autokarze, z głośników słyszymy ciekawe komentarze na tle wspaniale dobranej muzyki (Requiem Mozarta), potęgującej wrażenie.
A wszędzie, gdzie się ruszymy widać rękę Cazarego Manrique. Genialny architekt, polityk i działacz, doprowadził mi.in. do porządku architektonicznego. Nie ma wieżowców, dużych centrów handlowych, a przede wszystkim reklam, szpecących krajobraz. Domki są parterowe lub jednopiętrowe, pomalowane na biało.
Co krok widać też jego prace, jak np. pomniki „żywe” (na wiatr) czy statyczne jak „pomnik wieśniaka”. W grotach „jameos del agua” zaprojektował amfiteatr z taką niepowtarzalną akustyką, że Stańko już nie musi lecieć do Indii, by w jaskiniach Karla Caves nagrać kolejną płytę.
W drodze powrotnej przystanek w kawiarence na wyśmienitą kawę z rumem. Jedna z pań nic nie zamawia, informując z wyższością, że nie będzie płacić za kawę (1 Euro), bo ma przecież „All excuse me”. Druga nie chce być gorsza i zamawia: Kava, proszę. Mieliśmy uciechę, gdy kelner przyniósł szampana. Mina pani – bezcenna.
Przez lata głównym przedmiotem polowania ( z tchórzofretkami) były króliki. Stąd tubylcy nazywani są „Conejeros” (conejo- królik). Radzę nie pomylić z „cojoneros”.
Sami już robimy wycieczki po wyspie. Wjeżdżamy na najwyższe punkty wyspy z wulkanem Corona, i cudownym widokiem na wysepkę Graciosa. Zjeżdżamy do wioski przylepionej do morza – Punta Mujeres. Domy dotykające do Oceanu są często zalewane. Na jednym z nich zobaczyliśmy zadziwiające rękodzieło – podwyższenie komina o metr. Okazało się, że w czasie sztormów woda tak szaleje, że wlewała im się przez komin.
W zatoce surferów podziwiamy dwumetrowe fale. Kąpieli nie ryzykowaliśmy. Za to kąpiemy się chętnie na naszej plaży w Puerto del Carmen. To już trzecia nasz pobyt w tym regionie, i nie ostatni.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Jak przypadek wpływa na historię.

Jak przypadek wpływa na historię.

Przez lata nurtowało mnie pytanie: dlaczego hymn USA jest tak koślawy?! Dlaczego w połowie zwrotki ktoś (?kto?) zgubił rytm i niezdarnie to załatał? Nie dawało mi to spokoju i dotarłem do źródła - ów hymn pochodzi od starej pieśni pijackiej „Anakreont w niebie”. Ów Anakreont był znanym rozpustnikiem i sybarytą. Znając genezę, wyjaśnienie wydaje się prostsze. Ktoś w pijackim upojeniu pomylił się, a reszta za nim. I tak zostało.


Przypadek? Takich jest więcej. Np. podczas balu dworskiego, jedna z dam zgubiła podwiązkę. Śmichy-chichy szybko uciszył sam król. Z komentarzem „Hańba temu, kto źle o tym myśli ” zawiązał ja na własnej nodze. I ustanowił Order Podwiązki.
Inny monarcha, tym razem angielski, miał zwyczaj chodzić na ryby i na mokradła. Aby uchronić spodnie przed brudem i wilgocią, podwijał je. Inni modnisie to podchwycili. I tak powstały mankiety.

środa, 28 czerwca 2017

muzykowanie



No i poszły konie po bekonie. Mamy z moim kolegą Wróblem podobne zainteresowania i gusta muzyczne. Takoż i praktykujemy. Tyle że on metodycznie, bierze lekcje gitary u profesjonalnego jazzmana. Jak gram na klawiszach, z głowy, ale jakoś się to klei. Od Beatlesów po standardy. Do tego mniej lub bardziej udany wokal. Niektórym się to nawet podoba. Ostatnio posłuchała nas Kasia. Z wykształcenie muzyk, gra na klarnecie. Z powołania poetka. Autorka kilku pięknych tekstów, do których Wróbel skomponował muzykę. A ja cosik śpiewam.

No i uwaga: tak to wszystko ładnie idzie, że Kasia myśli na serio o wydaniu płyty!
Na którymś tam kolejnym spotkaniu, klarnecistka opowiada, że muzycy grający na instrumentach dętych znają trudną technikę. Aby grać bez przerw, stosują tzw „oddech permanentny”. Wyrażenie nietuzinkowe i wykonany przeze mnie ad hoc utwór „lubię twój smętny oddech permanentny..” porwał zgromadzoną (nieliczną) publikę. Ma wejść na płytę i wszelkie szanse, by stać się hitem.
PS. Mamy już umówione profesjonalne studio nagraniowe !!
Przygotowujemy nagranie płyty. Ale póki co…
Jeździmy ma wczasy brydżowe, gdzie to chętnie produkujemy się muzycznie. Nie tylko standardy ale i nasze własne kompozycje. Ale towarzystwu brydżowemu to nie wystarcza. Zaczęto się domagać, byśmy stworzyli popularną piosenkę brydżystów, coś na kształt hymnu. Czemu nie. Do melodii Wróbla, napisaliśmy z Ewelinką słowa. HIT!!
Tu są linki do u -tuba
https://youtu.be/JG0IxqSc7N8
http://www.wczasybrydzowe.pl/content/piosenka-brydzowa