wtorek, 31 marca 2015

Cierp ciało


W moim macierzystym Związku (brydżowym oczywiście) właśnie skończył kadencję stary Zarząd. I trzeba wybrać nowy. I dodatkowe ciało zwane komisją rewizyjną.
Zgodziłem się kandydować i, ku ogólnemu zaskoczeniu (a najbardziej mojemu)- zostałem wybrany. Miałem dużo wolnego czasu (tzn. tylko teoretycznie)- już mam go mniej. Komisja rewizyjna musi się co poniektórym narazić, więc wystawiłem na ciężką próbę moje, z reguły dobre, relacje międzyludzkie. Dobrą opinię też narażam na szwank. I po co mi to było? Sprawdza się powiedzenie ludowe: cierp ciało jeśliś chciało. A ja i tak cierpię dolę okrutną.

sobota, 14 marca 2015

Brok


- Co za brokuł?- nie dosłyszałem
- Jedziemy do Broku na wczasy brydżowe- skorygował mnie kolega, pojedziecie z nami? Łajnot, czyli pur kłapa? Brok blisko, okolica ładna. Wczasy brydżowe takie w zasadzie dla wszystkich- turnieje oficjalnie organizowane przez PZBS, ale poziom wczasowy. Od przyjezdnych spod Pułtuska po arcymistrzów.
I fajnie. I atmosfera wyśmienita.
Pod nosem lasy grzybowe i Bug. Można robić wspaniałe wycieczki a po powrocie usiąść do stolika. Jeden turniej po obiedzie, drugi po wczesnej kolacji. A wieczorem spotkania towarzysko- muzyczne (było gitarzystów trzech!), gdzie to uwidoczniły się ukryte talenty. Na następne takie wczasy też chyba pojedziemy.

czwartek, 5 marca 2015

Maciej Kot

Z tym wolnym czasem na emeryturze nie należy przesadzać, bo inni niecnie to wykorzystują, rzekomo po to, by cię czymś zająć.
Boli mnie ząb, zapisałem się więc do dentysty. Aby ulżyć moim cierpieniom, wpadła sąsiadka z nowym lokatorem. – Przedstawiam ci Macieja kota, fascynujący z niego facet. Ale wylatuje mleczny ząb i strasznie się, biedaczysko, męczy. – poinformowała mnie. - Może trzeba będzie go wyrwać. Umówiłam się wstępnie z Jackiem (nasz znajomy weterynarz). Siedzisz w domu, nie? – Potwierdziłem – To rzuć od czasu do czasu okiem co z Maciejem. Przy okazji może przytniemy mu pazurki. No to pa, lecę do pracy.
Zostałem sam, i nagle, ku memu zaskoczeniu widzę, że ząb Maciejowi jednak wypadł. Sam. Ucieszyłem się. Aż tu dzwoni telefon.
- dzień dobry mówię z gabinetu dentystycznego chciałam potwierdzić wizytę dziś na godz. 17 – mówi sympatyczny damski głos
- dzień dobry, - odpowiadam – ale to chyba nieaktualne – dodaję.
Pani chyba nie zrozumiała, bo drąży temat
- to odwołuje pan dzisiejsza wizytę?
Tak! – potwierdzam- Nie ma sensu, bo ząb sam wypadł.
Panią z lekka zamurowało, więc aby jej nie robić przykrości, proponuję:
- wpadniemy może tylko, aby z lekka podheblować pazurki
Moja interlokutorka wykazała się refleksem

Wie pan- mówi kokieteryjnie- moje pazurki są w niezłym stanie, ale jeśli potem je pan znów pomaluje?
Jedyny lakier jaki miałem w domu to samochodowy do zaprawek. Propozycję, z bólem serca, musiałem zatem odrzucić.
A kot, zadowolony że ominęło go rwanie- wyparował. Patrzę, a on wygrzewa się w słonku na czarnym dachu mego samochodu. Koty to mają dobrze, nawet pazurków lakierować nie muszą.