No i przyszła pora na doroczne „juvenalia trzeciego wieku”. Takie piernikalia, dla niepoznaki nazywane Senioradą. Organizują je z rozmachem studenci AWF i (wbrew nazwie) chętnie uczestniczą w nich wszyscy, bez względu na wiek.
Zaraz na wejściu na olbrzymie boisko widzę pokaz tai-chi. Kiedyś trenowałem, mam ruchy i formy obcykane, toteż żwawo się przyłączam. Błyski zdumienia w oczach ćwiczących (co on się wygłupia!) skłaniają mnie do poszukania innych atrakcji. A tych nie brakuje.
Z dala już słyszę wspaniałe dźwięki kapeli gospel. Przy dźwiękach „down by the riverside” rytmicznie bawiło się kilkaset osób. Ja z boku drę się do rytmu „this land is your land…” Razem- brzmi to pięknie, więc TVN nagrywało. Ale wkrótce gospel zeszło ze sceny i wtargnęła tam DJ Viki (ponoć dość znana). Niestety zaraz puściła „Akropolis adieu” po niemiecku czym wygoniła mnie na drugi koniec boiska.
A tam dawali kiełbaski i kaszankę więc wyszło tylko na korzyść. Ale czas wracać, bo zapowiedzieli quiz muzyczny- coś dla mnie. Z historii muzyki jestem niezły, toteż wygrywam konkurs, mimo oczywistych kałaputów, np. (co za wstyd) pomylili mi się Little Richard i Chuck Berry!! Nieopodal turniej speeedmintona, (wypadamy dobrze), pokaz samoobrony…
Ale główną atrakcją był wielobój zręcznościowo- intelektualny. Kilkanaście konkurencji nierzadko wcale nie łatwych. Kilkadziesiąt osób walczyło do upadłego, a zwycięzca miał otrzymać tytuł mistrza Seniorady i okazały puchar. Plasuję się w pierwszej dziesiątce, ale wszystkich bije na głowę Ewelinka i wygrywa!!.
Wracamy obładowani nagrodami z pięknym pucharem.
Jak dociągniemy do przyszłej wiosny- też idziemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz