czwartek, 4 października 2012

radio (?) złote przeboje



Poszedłem kiedyś do przyjaciół z moim znajomym Australijczykiem. Gospodarze, a szczególnie gospodyni w stresie czy sprostają. Głównie językowo. Ale aborygenowi podoba się, nadeszła pora obiadowa i nasz gość ciekaw co mu podadzą. Jakież był jego zdziwienie gdy pani domu podając zupę zaproponowała mu spróbowanie „ good polish SOAP”


Marsylia. Chcę nabyć w SNCM (żegluga morska) bilet na statek do Algieru, a właściwie na prom gdyż jadę samochodem. Francuski po trzyletnim kursie nie w pełni sprawny toteż podpieram się angielskim. Proszę o bilet na, no właśnie, angielskie słowo ferry- prom jak najbardziej adekwatne (w odróżnieniu od ship- statek).

Ku memu zdumieniu pani przy biurku mówi że do Algieru nie ma „ferry”. Zgłupiałem. Ale po bliższym sprecyzowaniu zagadnienia okazało się że pani zrozumiała- „fer” w domyśle „chemin de fer” (żeliaznaja daroga czyli kolej). Nie jeździ ona jak wiadomo przez Morze Śródziemne do Algieru. Prom zaś nazywa się po prostu- bateau- tak jak statek!


Wczoraj mój młodszy wnuk mnie zaskoczył. Chodzi po pokoju i śpiewa:
WIA-DRO, złote przeboje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz