Ku pokrzepieniu serc. Emerytura jest okresem życia dającym , wbrew pozorom, najwięcej możliwości. Nie poddawać się. Nie zamykać. Przypomnieć sobie stare pasje, tworzyć nowe.
czwartek, 24 stycznia 2013
Lelewel
Jadę sobie autobusem 116 aż tu wchodzi nagle facet łysawy z lekka z dużym kijem baseballowym. Facet kogoś mi przypomina lecz nie kojarzę kogo. Dopiero na zjeździe absolwentów Lelewela patrzę- a tu on, tym razem bez kija baseballowego. Acha, myślę sobie , znamy się ze szkoły, nie daje mi wszelako spokoju jego wiek- dużo ode mnie młodszy, lecz nie pękam. Podchodzę do niego i zagajam ktom zacz, a on na to: Kuba Sienkiewicz jestem (ten z liściem na głowie). Intryguje mnie ten kij baseballowy, i słyszę że to jest gitara barytonowa, czyli nastrojona o kwartę niżej. Ma w związku z powyższym inny kształt, a Kuba wymyślił sobie konstrukcję składaną. Jak dwaj muzycy (Hłe hłe hłe!!) pogadalim trochę i wracam do mojej klasy. Na poprzednim zjeździe moja koleżanka z sąsiedniej ławki- Grażynka, miała podobną przygodę. Widzę jakąś znaną gębę- zeznaje- ale nie pamiętam kto to. Podeszłam więc do niego i mówię: znam Cię ale nie kojarzę skąd, który jesteś rocznik? Dumnie podał rocznik- 7 lat młodszy od nas, więc ja na to: spadaj szczylu! I dalej nie wiem skąd go znam. Pokazała mi tego faceta wiec ją uświadomiłem: to Sędzią Międzynarodowy i Prezes Związku piłki nożnej- Listkiewicz. Czyli skucha, ale Grażynka nie wyglądała ani trochę na przejętą czy zmieszaną. A zaczęło się już podczas wpisywania się do księgi absolwentów. Nadchodzi moja kolej i chwytam już za pióro, a ktoś w obcesowy sposób napiera na mnie by wepchnąć się bez kolejki. Profilaktycznie, tak dla złagodzenia obyczajów, macam mu łokciem żebra. Cichy jęk jegomościa świadczy że dobrze trafiłem. Przed sobą widzę światło i kamerę, trochę się dziwię że jestem aż tak sławny. I gdy staję do kamery moim pięknym lewym półprofilem, widzę z niesmakiem że kamera filmuje obok mnie: Prezydenta Warszawy- Piskorskiego. Grymas bólu po moim uderzeniu z wolna schodzi mu z twarzy i jest piękny jak zawsze.A były i występki, a jakże. Wpadła kiedyś Ela Jodłowska która chodziła do jednej klasy z moim bratem Rafałem. Teraz namówił ją na wcale niekrótki występ. Udał się ponad miarę i wszyscy bawili się znakomicie. Nawet ten kolega którego wzięła na zająca do duetu.
Do uroczystości 100-lecia Lelewela chyba nie doczekam. Zatem życzenia już dziś!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz