Nie tylko Akademia.
Artykuły żyją własnym życiem. Niektóre inspirowane bieżącymi wydarzeniami. Ten oto powstał gdy żyłem eliminacjami do konkursu Chopinowskiego.
As Dur
Z numerem 34 wystąpi teraz reprezentantka Japonii Harakiri Elki...
Stefan przymknął oczy. Poranne przesłuchania kandydatów do Konkursu Chopinowskiego tchnęły nudą i publiczność, na równi z Jury, przysypiała. Ani poprzedni pianista Chińczyk Li Eki-Bebiko (ChLEB) ani Zwiewna Japonka Elki (ZJE) nie wzbudzili zbytnich emocji. Pewne nadzieje Stefan pokładał we Francuzie Ivre, ale- tu aż się uśmiechnął- wczoraj wieczorem to się działo! Naprzód Gruzin Suczkakwili przy brawurowym wykonaniu etiudy c-moll złamał sobie palec, na szczęście czuwał wesoły sanitariusz Zenek. Potem Grek Lubietenis za wykonanie mazurka w rytmie zorby dostał od publiczności gromkie brawa, a od sędziego Paduranu- czerwoną kartkę. Na szczęście Stefanowi udało się zmobilizować zwolenników zorby i szybka próba linczu uspokoiła niesfornego sędziego. Przy dźwiękach Nokturnu Des-dur zapadał w fotel coraz głębiej....
Monsieur, vous jouez du piano?
Otworzył oczy, przed nim stał Nerwowy Francuz Ivre (NFI)
Czy gram na fortepianie? – gram, ale nie lubię- odparł
A czemuż to?- zdziwił się NFI
Bo się karty ślizgają- zażartował
Nie szkodzi, jakoś sobie poradzimy, zapraszamy!
Stefan spojrzał na estradę- przy fortepianie siedzieli już ZJE oraz CHLEB, NFI zajął miejsce przy klawiaturze a Stefan- naprzeciwko. Konferansjer przyniósł pudełko z rozdaniem:
Tu podane jest rozdanie. Nie ma potrzeby by patrzeć na nie.
Stefan z NFI błyskawicznie doszli do 6ba, NFI po wyłożeniu dziadka kontynuował grę, tym razem na fortepianie a Stefan starał się skoncentrować. Para ZJE-CHLEB miała w swoim arsenale morderczą broń: otóż w odpowiedzi na wschodnioeuropejską superprodukcję pod nazwa NASZ System, stosowali WASZ System: Wschodnio-Azjatycki System Zrzutek.
Podany jest początek rozgrywki. Nie cytuję bo są inne, lepsze rozrywki.
Stefan, znakomity rachmistrz, policzył lewy i wyszło mu, że w końcówce do wygrania kontraktu potrzebny jest stojący impas trefl. Przy dźwiękach ballady As-dur zagrał Damę trefl
Oto i aktualnie pokazane kto co ma i dlaczego. Przejdźmy dalej, nic ciekawego.
Gdy CHLEB bez wahania dołożył blotkę, Stefan nieco zwątpił: nie kładzie króla- znaczy że go nie ma. Zdechnę ja i pchły moje- pomyślał- znikąd ratunku ni pomocy. W tle dźwięczała natrętnie ballada As-dur. Stefan się zastanowił: ten motyw jak tykanie zegara to proste- czas ucieka i kara czasowa blisko. Ale, ale, ballada As-dur?
As DUR...
AS DURNIU!! POŁÓŻ ASA!!
Stefan położył na stole asa trefl i zagrał ostatnie karo.
ZJE znała na wylot WASZ system i widząc kaskadowy przymus i beznadziejność sytuacji wyrzuciła kiera- może Stefan nie zauważy że ma fortę w ręku. Zauważył, więc po zagraniu trzynastego kiera bez słowa włożyła karty do pudełka.
Stefan spojrzał triumfalnie na jury- wszyscy trzymali tabliczki z cyfrą 6- notą maksymalną!
Ku pokrzepieniu serc. Emerytura jest okresem życia dającym , wbrew pozorom, najwięcej możliwości. Nie poddawać się. Nie zamykać. Przypomnieć sobie stare pasje, tworzyć nowe.
sobota, 30 marca 2013
czwartek, 21 marca 2013
Akademia Magii i Czarów
Cd Brydżowej Akademii Pana Kleksa
Zmieniały się okoliczności. A oto co przytrafiło się w artykule drugim. Ten tez jak i wiele już następnych ukazał się w „organie” polskiego Związku brydża Sportowego ‘Świat Brydża’
Moi drodzy- zaczął Pan Kleks na porannym apelu- miło mi zakomunikować, że za względu na ostatnie znakomite brydżowe wyniki, nasza szkoła dostała dwa miejsca w Dorocznej Olimpiadzie Akademii Magii i Czarów (MagCzar). Myślę że zasłużenie, szczególnie po ostatnim sukcesie Mikołajka, który wygrał Magczarowy turniej na przekładane karty. Ostatnie turnieje i testy wykazały jednak, że zdecydowanie najlepsi są aktualnie Maksencjusz i Rufus i to oni będą reprezentować w turnieju indywidualnym na Magczariadzie naszą Akademię.
Powszechny aplauz potwierdził ten wybór. Rufus został tak właśnie nazwany przez niesłychany instynkt do wyszukiwania przebitek gdzie tylko możliwe. Rozważano wprawdzie inny pseudonim – Bitex, ale okazało się że gdzieś w dalekim kraju taki gracz już istnieje. Maksencjusz nazwany tak dzięki niebywałej skuteczności w grze na maxy, hołdował grze bezatutowej i dysponował nienaganną techniką.
Gdy siadano do ostatniej rundy, na prowadzeniu był Gargamel który bezbłędnie czytał rozkłady, choć złośliwi mówili że nie bez pomocy krążącego po sali jak duch Klakiera. Tuż za plecami Gargamela plasował się Maksencjusz, dalej niespodziewanie krasnal Gapcio, Rufus i Harry Potter.
Ostatnie rozdanie, jak to zwykle bywa, było bardzo ciekawe:
Tu oczywiście diagram rozdania. Szlemik na oko nie do wygrania. Chyba ze gra Pani Ania.
Rufus na S i Harry Potter na N doszli do 6 kier, które to Gargamel z pozycji W- skontrował wyszczerzywszy w uśmiechu swój jedyny ząb, i zawistował w karo. Ponieważ stało się to w chwilę po tym jak wszędobylski Klakier usiadł koło ucha Gargamela, Rufus bezbłędnie ocenił, że posiada on wpadkę w ręku czyli całego mariaża atu.
Mistrz przebitek, któremu widmo porażki zajrzało w oczy postanowił odwlec chwilę egzekucji i zrobić to co umie najlepiej, czyli poprzebijać co się da. Wziął zatem lewę Waletem i przebił Damę karo. Zgrał jeszcze Akademię pikową i zastanowił się- co teraz? W stole pozostały jeszcze dwa Króle, czarny i czerwony, no to bierzmy się za nie! Naprzód ten czarny.
No dobra- wymruczał grając trefla z ręki i pokazując na trefle w dziadku- teraz TEN .…..
Diagram z aktualną pozycją. Nie-brydżystów to nie interesuje. Brydżyści jak będą chcieli to się dowiedzą.
Harry Potter posłusznie dołożył dziesiątkę.
Dostawszy niespodziewaną wizytę w stole, Rufus nie pokazał po sobie zaskoczenia. Oczywiście przebił Króla karo, zgrał Asa trefl, Damę przejął Królem i przebił Asa karo. Gdy Gargamel z nerwów wbił w stół swój jedyny kieł (który już od dawna nie zasługiwał na przymiotnik- biały), Rufus był już panem sytuacji i w końcówce
Oczywiście pokazana końcówka. Końcówki są różne, ja np. miałem kłopot z końcówką węża ogrodowego. Przeciekał.
zagrał waleta atu z ręki. Gargamel wyciągnąwszy wreszcie ząb ze stołu rzucił karty i kłócąc się z Klakierem opuszczał salę. Ale Cię kupił- drwił Klakier- nie umiesz włożyć waleta trefl?
Cóż za mistrzowskie zagranie z tym impasem dziesiątką!!- Harry Potter był zachwycony widząc czystego maxa. Jeśli dzięki Tobie zdobędę medal to proś o co tylko zechcesz, wspaniale wyszkolił was ten wasz Mistrz Kleks!
Tu miał rację, bowiem Maksencjusz swoim zwyczajem dopadł szlemika bezatutowego. Rozgrywka dla takiego technika nie była trudna, tym bardziej że na wiście był Gapcio bardzo rzetelnie zrzucający ilościówki. Obserwując je zatem zgrał swoje górne lewy, i doprowadził do identycznej końcówki, tyle że dla odmiany znalazł się w stole: Zagranie kiera wkoło było kwestią chwili i okazały vice-max zasilił jego konto.
Gdy na ceremonii rozdania medali okazało się, że zwycięzcą okazał się Maksencjusz przed Rufusem, brawom nie było końca. Niemniejszą owacje zgotowały smerfy Harry Potterowi, gdy okazało się, że o 0,1% wyprzedził on na finiszu Gargamela zdobywając upragniony brązowy medal.
Podczas przyjęcia gdzie miód i serwatka lały się strumieniami, Harry Potter dotrzymał obietnicy: podarował Rufusowi nowy model miotły i zaprosił na pierwszą lekcję latania.
Zmieniały się okoliczności. A oto co przytrafiło się w artykule drugim. Ten tez jak i wiele już następnych ukazał się w „organie” polskiego Związku brydża Sportowego ‘Świat Brydża’
Moi drodzy- zaczął Pan Kleks na porannym apelu- miło mi zakomunikować, że za względu na ostatnie znakomite brydżowe wyniki, nasza szkoła dostała dwa miejsca w Dorocznej Olimpiadzie Akademii Magii i Czarów (MagCzar). Myślę że zasłużenie, szczególnie po ostatnim sukcesie Mikołajka, który wygrał Magczarowy turniej na przekładane karty. Ostatnie turnieje i testy wykazały jednak, że zdecydowanie najlepsi są aktualnie Maksencjusz i Rufus i to oni będą reprezentować w turnieju indywidualnym na Magczariadzie naszą Akademię.
Powszechny aplauz potwierdził ten wybór. Rufus został tak właśnie nazwany przez niesłychany instynkt do wyszukiwania przebitek gdzie tylko możliwe. Rozważano wprawdzie inny pseudonim – Bitex, ale okazało się że gdzieś w dalekim kraju taki gracz już istnieje. Maksencjusz nazwany tak dzięki niebywałej skuteczności w grze na maxy, hołdował grze bezatutowej i dysponował nienaganną techniką.
Gdy siadano do ostatniej rundy, na prowadzeniu był Gargamel który bezbłędnie czytał rozkłady, choć złośliwi mówili że nie bez pomocy krążącego po sali jak duch Klakiera. Tuż za plecami Gargamela plasował się Maksencjusz, dalej niespodziewanie krasnal Gapcio, Rufus i Harry Potter.
Ostatnie rozdanie, jak to zwykle bywa, było bardzo ciekawe:
Tu oczywiście diagram rozdania. Szlemik na oko nie do wygrania. Chyba ze gra Pani Ania.
Rufus na S i Harry Potter na N doszli do 6 kier, które to Gargamel z pozycji W- skontrował wyszczerzywszy w uśmiechu swój jedyny ząb, i zawistował w karo. Ponieważ stało się to w chwilę po tym jak wszędobylski Klakier usiadł koło ucha Gargamela, Rufus bezbłędnie ocenił, że posiada on wpadkę w ręku czyli całego mariaża atu.
Mistrz przebitek, któremu widmo porażki zajrzało w oczy postanowił odwlec chwilę egzekucji i zrobić to co umie najlepiej, czyli poprzebijać co się da. Wziął zatem lewę Waletem i przebił Damę karo. Zgrał jeszcze Akademię pikową i zastanowił się- co teraz? W stole pozostały jeszcze dwa Króle, czarny i czerwony, no to bierzmy się za nie! Naprzód ten czarny.
No dobra- wymruczał grając trefla z ręki i pokazując na trefle w dziadku- teraz TEN .…..
Diagram z aktualną pozycją. Nie-brydżystów to nie interesuje. Brydżyści jak będą chcieli to się dowiedzą.
Harry Potter posłusznie dołożył dziesiątkę.
Dostawszy niespodziewaną wizytę w stole, Rufus nie pokazał po sobie zaskoczenia. Oczywiście przebił Króla karo, zgrał Asa trefl, Damę przejął Królem i przebił Asa karo. Gdy Gargamel z nerwów wbił w stół swój jedyny kieł (który już od dawna nie zasługiwał na przymiotnik- biały), Rufus był już panem sytuacji i w końcówce
Oczywiście pokazana końcówka. Końcówki są różne, ja np. miałem kłopot z końcówką węża ogrodowego. Przeciekał.
zagrał waleta atu z ręki. Gargamel wyciągnąwszy wreszcie ząb ze stołu rzucił karty i kłócąc się z Klakierem opuszczał salę. Ale Cię kupił- drwił Klakier- nie umiesz włożyć waleta trefl?
Cóż za mistrzowskie zagranie z tym impasem dziesiątką!!- Harry Potter był zachwycony widząc czystego maxa. Jeśli dzięki Tobie zdobędę medal to proś o co tylko zechcesz, wspaniale wyszkolił was ten wasz Mistrz Kleks!
Tu miał rację, bowiem Maksencjusz swoim zwyczajem dopadł szlemika bezatutowego. Rozgrywka dla takiego technika nie była trudna, tym bardziej że na wiście był Gapcio bardzo rzetelnie zrzucający ilościówki. Obserwując je zatem zgrał swoje górne lewy, i doprowadził do identycznej końcówki, tyle że dla odmiany znalazł się w stole: Zagranie kiera wkoło było kwestią chwili i okazały vice-max zasilił jego konto.
Gdy na ceremonii rozdania medali okazało się, że zwycięzcą okazał się Maksencjusz przed Rufusem, brawom nie było końca. Niemniejszą owacje zgotowały smerfy Harry Potterowi, gdy okazało się, że o 0,1% wyprzedził on na finiszu Gargamela zdobywając upragniony brązowy medal.
Podczas przyjęcia gdzie miód i serwatka lały się strumieniami, Harry Potter dotrzymał obietnicy: podarował Rufusowi nowy model miotły i zaprosił na pierwszą lekcję latania.
czwartek, 14 marca 2013
nie tylko dla brydżystów
Artykuły do periodyków brydżowych nabrały blasku gdy wraz z Ewelinką postanowiliśmy umiejscowić akcję w Akademii pana Kleksa. Akademia jest oczywiście ex terytorialna tzn nie wiadomo dokładnie gdzie się znajduje. Aby było śmieszniej uczą się tam Mikołajek jego koledzy. Artykuł spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem toteż postanowiłem zrobić z niego cykl. A oto próbka. Diagramów z rozkładami nie drukuję. Co najwyżej komentarze. Tak wyglądał pierwszy artykuł
Akademia Pana Kleksa
W Akademii Pana Kleksa na dziedzińcu wrzało jak w ulu. Nie dziwota- zbliżał się czas dorocznych egzaminów, a w tym roku Pan Kleks wprowadził do nauczania nowy przedmiot. Oprócz tradycyjnych zajęć takich jak np. nauka latania, znalazła się w programie nauka gry w brydża.
W drugim dni sesji egzaminacyjnej rankiem odbył się tradycyjnie egzamin z malowania potraw. Wygrał, rzecz prosta, największy łakomczuch czyli Alcest, który namalował wspaniałe naleśniki. Gdy kończył swoją prace, kibicowała mu już cała szkoła: „…. a na wierzch budyń czekoladowy…” (mówił i jednocześnie malował) – i zasmażka- dokończył Euzebiusz. Naleśniki były wspaniałe, co zgodnie orzekli wszyscy uczniowie i profesorowie.
Wieczorem rozpoczął się egzamin z brydża. Pan Kleks przygotował następujące rozdanie:
Podana jest licytacja: … i jej znaczenie. Nie podaję bo i tak nikt nic z tego nie zrozumie. Tak jak ja.
Na pierwszy ogień poszedł Ananiasz- pierwszy uczeń i lizus, toteż gdy wyszedł zapłakany- nikt specjalnie się nie zmartwił, ale wszyscy chcieli poznać rozkład i szczegóły. ..tu opis rozgrywki… No i nie zdałem.
Drugi na A czyli Alcest nie pojawił się, bo strasznie się przeżarł swymi naleśnikami, toteż uzbrojony w tę wiedzę do klasy wszedł Euzebiusz. Wiedział co w trawie piszczy toteż zaimpasował ..podane jak..czyli bez sensu ale ku jego zdziwieniu atuty tym razem podzieliły się 2-2.
Uważajcie, on przekłada karty- usłyszeli natychmiast wszyscy na giełdzie gdy wyszedł oblawszy egzamin- ale oczywiście wszyscy się zgodzili że w Akademii Pan Kleksa wszystkie czary są dozwolone.
Kleofas nic z tego nie zrozumiał, a ponieważ zbliżała się jego kolej, to na pytanie Ananiasza jak zagra odparł krótko: chcesz w dziób? Wyszedł rzeczywiście bardzo szybko, ale Ananiasz jeszcze szybciej nałożył okulary i krzyczał, ze okularników się nie bije.
Mikołaj miał zatem trochę czasu na analizę postawił sobie na początek pytanie …
podana analiza Mikołajka. Nie cytuję jej bo równie ciekawa jak kartka z wynikami analizy … tego no , wiecie, z laboratorium analitycznego.
No to mam cię, rybko- pomyślał Mikołaj
… i sposób rozgrywki. Nic ciekawego , nie-fachowcy przy nim usną. Niektórzy fachowcy też.
Brawo, Mikołajku- Pan Kleks nie krył zadowolenia- zdałeś celująco i w nagrodę otrzymasz na obiad pyzy ze szpinakiem, które namalowałem w ubiegłym tygodniu.
Akademia Pana Kleksa
W Akademii Pana Kleksa na dziedzińcu wrzało jak w ulu. Nie dziwota- zbliżał się czas dorocznych egzaminów, a w tym roku Pan Kleks wprowadził do nauczania nowy przedmiot. Oprócz tradycyjnych zajęć takich jak np. nauka latania, znalazła się w programie nauka gry w brydża.
W drugim dni sesji egzaminacyjnej rankiem odbył się tradycyjnie egzamin z malowania potraw. Wygrał, rzecz prosta, największy łakomczuch czyli Alcest, który namalował wspaniałe naleśniki. Gdy kończył swoją prace, kibicowała mu już cała szkoła: „…. a na wierzch budyń czekoladowy…” (mówił i jednocześnie malował) – i zasmażka- dokończył Euzebiusz. Naleśniki były wspaniałe, co zgodnie orzekli wszyscy uczniowie i profesorowie.
Wieczorem rozpoczął się egzamin z brydża. Pan Kleks przygotował następujące rozdanie:
Podana jest licytacja: … i jej znaczenie. Nie podaję bo i tak nikt nic z tego nie zrozumie. Tak jak ja.
Na pierwszy ogień poszedł Ananiasz- pierwszy uczeń i lizus, toteż gdy wyszedł zapłakany- nikt specjalnie się nie zmartwił, ale wszyscy chcieli poznać rozkład i szczegóły. ..tu opis rozgrywki… No i nie zdałem.
Drugi na A czyli Alcest nie pojawił się, bo strasznie się przeżarł swymi naleśnikami, toteż uzbrojony w tę wiedzę do klasy wszedł Euzebiusz. Wiedział co w trawie piszczy toteż zaimpasował ..podane jak..czyli bez sensu ale ku jego zdziwieniu atuty tym razem podzieliły się 2-2.
Uważajcie, on przekłada karty- usłyszeli natychmiast wszyscy na giełdzie gdy wyszedł oblawszy egzamin- ale oczywiście wszyscy się zgodzili że w Akademii Pan Kleksa wszystkie czary są dozwolone.
Kleofas nic z tego nie zrozumiał, a ponieważ zbliżała się jego kolej, to na pytanie Ananiasza jak zagra odparł krótko: chcesz w dziób? Wyszedł rzeczywiście bardzo szybko, ale Ananiasz jeszcze szybciej nałożył okulary i krzyczał, ze okularników się nie bije.
Mikołaj miał zatem trochę czasu na analizę postawił sobie na początek pytanie …
podana analiza Mikołajka. Nie cytuję jej bo równie ciekawa jak kartka z wynikami analizy … tego no , wiecie, z laboratorium analitycznego.
No to mam cię, rybko- pomyślał Mikołaj
… i sposób rozgrywki. Nic ciekawego , nie-fachowcy przy nim usną. Niektórzy fachowcy też.
Brawo, Mikołajku- Pan Kleks nie krył zadowolenia- zdałeś celująco i w nagrodę otrzymasz na obiad pyzy ze szpinakiem, które namalowałem w ubiegłym tygodniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)