poniedziałek, 28 lipca 2014

DIN czyli Mania fotograficzna


Mania fotograficzna. Nieszkodliwa, choć czasem kosztowna. Za pierwsze zarobione „prawdziwe pieniądze” kupiłem lustrzankowego Olympusa, ze wspaniałym zoomem (dodatkowo). Wprowadził mnie on w magiczny świat fotografii. No i dziś, przy przeglądzie sprzętu foto, natrafiłem na mojego ukochanego starego Nikona.
O dziwo, miał jeszcze założony film (baterie kiedyś przezornie wyjąłem). A ustawienie czułości filmu wyskalowane jeszcze w DIN (potem przyszło ISO). I pamiętam jak to chcąc ustawić kompensacje naświetleń ciągle z tym DIN kombinowałem- ustawienie automatyczne to za łatwe, musiałem poeksperymentować. Nie zawsze z dobrym skutkiem.
A wtedy robiło się głównie slajdy- dobre zdjęcie dawało poczucie satysfakcji i podziw otoczenia, słabe- było już nie do naprawienia. Ale ja nie poddawałem się. Wreszcie, po którejś niezbyt udanej próbie przechytrzenia aparatu poradziłem się eksperta- mojego przyjaciela Salima. Ten, po dogłębnym przemyśleniu, przyniósł mi dobrą radę:
DIN, po hebrajsku- znaczy : surowa sprawiedliwość. Zapamiętaj to!

Zapamiętałem, wcieliłem w życie. I odtąd, gdy ustały eksperymenty, jakość zdjęć jakby się poprawiła…
Związek fotografii z hebrajskim? Nie wiedzieć czemu „narzędzia” fotograficzne mają odniesienie do tego języka. Używam komputerową przeglądarkę Irfan view. Zaawansowana technologicznie, ale zaraz „wiedza od Boga”? To chyba przesada, ale „irfan” właśnie to po hebrajsku znaczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz