Ku pokrzepieniu serc. Emerytura jest okresem życia dającym , wbrew pozorom, najwięcej możliwości. Nie poddawać się. Nie zamykać. Przypomnieć sobie stare pasje, tworzyć nowe.
sobota, 2 sierpnia 2014
Rajdy
-Chcesz robić za umysłowego?- zapytanie tej treści postawione przez mego przyjaciela rajdowca, wprawiło mnie w osłupienie. Wiadomo- kierowca to fizyczny, wykonuje to , co umysłowy (pilot) każe.
- A zamontowałeś wycieraczki od środka?- odpowiadam, świadom mojej bliskiej zażyłości z chorobą lokomocyjną.
- Weźmiesz aviomarine- on niefrasobliwie na to,- zresztą nie musisz nic dyktować, przejedziemy tylko próbnie jeden O.S.
Wziąłem dwie aviomariny i nadrabiając miną usiadłem na fotelu pilota. Subaru WRC Piotra Wrrrrr na luzie charczy, jak wielbłąd chory na gruźlicę. Lekkie nadepnięcie gazu i z słyszę że Zeus gromowładny ostrzegawczo płucze gardło gwoździami.
Uwaga- mówi Wrrr,- 3..2..1.. GO!!!
Zeus wypuścił pioruny!! Wciska mnie w fotel z siłą 2 ton, oczy uciekają do środka głowy, a krew z niej odpływa. Po 5 sekundach mamy setkę , za chwilę 200, 230..
- Uważaj! - krzyczy.
Nie wiem na co uważać, bardziej czuję niż widzę ostre hamowanie przed zakrętem. Pasy przecinają mnie na wylot, a oczy wyskoczyły same i wylądowały na przedniej szybie. Śniadania przezornie nie jadłem, zgodnie z wojenną zasadą- na akcję idziemy na czczo. Miota mną strasznie. Zamykam oczy i próbuje sobie wyobrazić, że jestem na rollercasterze. I że znoszę te katusze dla przyjemności.
Droga się zmienia, z asfaltu przechodzi w szuter, kurz taki że na metr nic nie widać. Czuję znów zmianę przyczepności. Chyba glina, bo wjeżdżamy w las. Ślisko, że koń by się przewrócił. Przyczepność zero. Nie wiem jak można utrzymać się w ogóle na takiej drodze i jeszcze sterować?? Chyba czary! Wreszcie stajemy. Wyciągają mnie z samochodu. Reanimacja. Wyżyłem!!
Na umysłowego jednak się nie nadaję!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz