E.Lasker: jeżeli szachy są królem gier, to GO jest z pewnością ich cesarzem
Nasz Związek Brydżowy ma wreszcie (po pół wieku) siedzibę. Powstało Centrum Gier Umysłowych. I kiedyś, po zebraniu brydżowym patrzę- a tu znajome twarze. Poznaję chłopaków, z którymi kiedyś grałem w GO (taka staro japońska, bardzo trudna gra planszowa). Odbywa się finał mistrzostw Polski, a startuje kilku moich znajomych z dawnych lat.
Ale wtedy to ja byłem reprezentantem Polski, a oni dopiero się uczyli. Dziś są Mistrzami z tytułami 5-6 DAN. W równej walce nie miałbym z nimi żadnych szans, ale w grach towarzyskich w GO przewiduje się handicap. Mimo mojego marnego rankingu (ca. 5 kyu), na handicapach nie jestem bez szans. Teraz Mistrz Polski dał mi 9 pionów handicapu i gdy przegrał- zaprosił mnie w niedzielę na najbliższy turniej handicapowy. Myślę sobie- w niedzielę rano, będę miał dylemat: czy słuchać, jak zwykle z uwielbieniem, Ojca Dyrektora, czy pójść na turniej GO? Rydzykowne pytanie, a nuż zostanę ex komunikowany za oddawanie się pogańskim praktykom?
Dla kurażu wyjąłem z szafy puchar z Mistrzostw Warszawy i Mazowsza by się ponapawać. Co to, kiedyś mogłem, a teraz nie?? No i poszedłem na pierwszy (po latach wielu) turniej GO. Poszło nadspodziewanie dobrze- wygrałem 5 partii z 6. Postanowiłem wystartować w cyklu Grand Prix. Idzie dobrze, trzymajcie kciuki, po połowie cyklu jestem na 2 miejscu. Potrzebny fart (po to te kciuki) i dobra gra! Tu mogę już tylko ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz