I znów Święta Bożego Narodzenia. A przecież niedawno były. Dzieckiem będąc, czekałem na kolejną wigilię całą wieczność. I na prezenty, najczęściej w postaci koszuli flanelowej czy (cóż za radość) wiecznego pióra produkcji ZSRR. Takie były czasy. Dziś od Świąt no następnych Świąt- ledwie chwilka. Każdy ma swój zakres obowiązków. Z moich, po długich bezowocnych próbach, wreszcie znikł karp. Znikł, gdy powiedziałem prawdę- że się go boję, bo kiedyś skoczył na mnie i chciał mnie zagryźć. Ale pozostały mi dwa zadania:
Po pierwsze- nie przeszkadzać.
Po drugie- brać całą winę na siebie.
I z tych zadań wywiązuję się bez zarzutu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz