W pewnym wieku trzeba czasami odwiedzić szpital. Choćby dla zrobienia kompleksowych badań. Trzy dni bezsensownie stracone tylko po to żeby się dowiedzieć ze wszystko w zasadzie jest OK. Ale mam dla wszystkich potencjalnych pacjentów miłą informację. Otóż w szpitalu karmią salami Nie żartuję. Niestety moja sala (nr 15) była ostatnia i jedzenie dochodziło zazwyczaj zimne.
Ale za to żona mego sąsiada bywa 4 godziny dziennie, czyli, rzekłbym, o 3h50’ za długo. Wczoraj w dodatku stojąc już w drzwiach, przez godzinę wyjść nie mogła. Potem przez pół godziny męża reanimowali. Wywiesiłem na drzwiach kartkę: „NIE BÓJ SIĘ GOŚCIA SIEDZĄCEGO, BÓJ SIĘ STOJĄCEGO!!”. Udała że jej to nie dotyczy. Przekupię może anestezjologa, niech mnie odłączy od świata na 6 (dla pewności) godzin dziennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz