Kiedyś, jako nieletnie pacholę, poszedłem z rodzicami na koncert dla dzieci do FILHARMONII!! Przeżycie niesłychane. Po latach w roli dziecka występowały już nasze dzieci, nie my. Teraz przyszedł czas na wnuki. Zainteresowanie tak duże, że o bilety, na niedzielny koncert dla dzieci, trzeba było zadbać już 2 miesiące temu. Ale warto. Dzieci ani trochę nie onieśmielone wielkością Filharmonii. Chłoną muzykę i wiersze Tuwima i Brzechwy pięknie wplecione w spektakl. Wśród wykonawców m.in. gwiazda polskiego jazzu- Dorota Miśkiewicz (nazwisko zobowiązuje, któż z nas nie pamięta czołowego saksofonisty Henryka Miśkiewicza). A nazwisko autora muzyki?. To sam Witold Lutosławski. Na szczęście dzieci o tym nie wiedziały i doskonale się bawiły. Chociaż niektórym rodzicom trzeba by schować program. Tym co na Lutosławskiego za żadne skarby świata nie poszliby.

A w przerwie- dzieci dostały różne instrumenty perkusyjne i same (pod dyktando) grały. Zabawa wyśmienita. No i któż to mógłby się pochwalić że grał w Filharmonii!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz