W końcu nastają Święta. Jak co roku gdzieś wyjeżdżamy, tym razem do gospodarstwa agroturystycznego pod Cisną. A tu przyjemności same oraz niespodzianek wiele. Wspaniała lokalizacja- w sercu natury, tuż przy granicy ze Słowacją. Robimy długie piesze wycieczki, a w pensjonacie jest stół do ping ponga, bilard TV satelitarna i chętni do brydża. Zorganizowany jest kulig, odwiedzamy też Bieszczadzką Kolejkę Wąskotorową.
Bieszczady stwarzają też niewielkie możliwości narciarskie. Pomijamy najbliżej leżący wyciąg w Cisnej, lepszy trochę Baligród, ale warto pojechać na Kalnicę. Nie jest to żadną miarą Kasprowy czy Skrzyczne ale jednak coś. Jeździmy na wycieczki to do Ustrzyk przez Wetlinę to do Komańczy odwiedzić prześliczną cerkiew oraz klasztor. Do Cisnej piechotką pół godziny. Już podczas pierwszej wizyty rzuciła nam się w oczy nazwa miejscowej mordowni- Siekierezada. Prawda że ładna? Przy głównej drodze widzimy napis: Izba Porodowa w Ciśnie. Wciśnie?- myślę sobie- Izba Porodowa wciśnie??- chyba wyciśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz