poniedziałek, 11 czerwca 2012

Most Północny




Oj, długo powstawał, i nieomalże na naszych oczach. Mieszkamy niedaleko- na Bielanach,
toteż tradycją stały się wycieczki rowerowe w stronę klubu „Hutnik”, nieopodal kortów którego ten most zbudowano. Widzieliśmy powstawanie dojazdów, przyczółków, nasuwanie przęseł, z zainteresowaniem śledziliśmy powstawania ścieżek rowerowych. No i nie mogliśmy się oprzeć pokusie by „na sępa” wjechać nań któregoś ranka na rowerach tuż przed oficjalnym otwarciem. Wszyscy zajęci ostatnimi pracami nie zwracali jakoś na nas uwagi toteż dotarliśmy bez przeszkód na drugą stronę. Tarchomin.

Swego czasu gdy jeździliśmy w okolice Światowida do dentystki- kosztowało za każdym razem godzinę, a od błądzenia uratowała nas w końcu nawigacja GPS. Zrezygnowaliśmy. Teraz wyjechaliśmy prawie wprost na ten adres. Chyba się z nią przeprosimy.
No i dobrze ze pojechaliśmy wcześniej. Gdy w dzień uroczystego otwarcia chciałem ten wyczyn powtórzyć- już się nie dało. Tłum zbity pozwalający z trudem na przepchnięcie się pieszo.

Na rowerach- zadanie z cyklu hard core czy szkoła przetrwania. Po drodze widzimy zbierających podpisy zwolenników powrotu do nazwy Most Północny (przypominam- oficjalnie został otwarty jako most im Marii Skłodowskiej Curie). Zobaczymy co przyniesie życie, czy przetrwa, jak nazwa placu Wilsona (uporczywie nazywanego w czasach „jedynie słusznych” placem Komuny Paryskiej), Ronda Babka i wiele innych zmienianych na siłę.


Za to wieczorem pokaz ogni sztucznych widocznych na kilka kilometrów i fiesta nie do zapomnienia. Swoją drogą ciekaw jestem kiedy ten most doczeka połączenia z drogą na Białystok co ułatwi nam dojazd na działkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz