W latach 80’ w konkursie chopinowskim pojawił się młodziutki niepozorny chłopaczek- Amerykanin Kevin Kenner. Niezwykle wrażliwy i nieśmiały nie miał siły by przebić się do grona laureatów, ale został zapamiętany. Nie można nawet powiedzieć że Kevin był sam w domu, gdyż jego domem była grupa mormonów. Wsiąkł tam na 5 lat ale gdy się wreszcie wyzwolił, kontynuował studia muzyczne.
I to z powodzeniem bo na konkursie chopinowskim w roku 1990 nie dał nikomu najmniejszych szans i lśnił blaskiem jak „książę wśród pariasów”. Jego talent został oczywiści dostrzeżony i jest od tego czasu zapraszany bądź to jako pianista na koncerty i recitale, bądź to do szacownego grona Jury na kolejnych konkursach.
Tak się złożyło że nam go dobrze i gdybym mógł zaliczyć go do grona swych przyjaciół- byłby to dla mnie olbrzymi zaszczyt.
Ale nie przegapiam okazji by być na jego koncercie gdy tylko jest w Polsce.
Tak się też stało gdy został zaproszony na koncert z kwartetem (w zasadzie kwintetem) skrzypcowym, a w programie były oba koncerty Chopina, Mendelsona dla urozmaicenia.
Sam koncert- co tu dużo mówić. Kenner, mistrz nad mistrze, wydobywał ze starego 19 wiecznego fortepianu cudowne brzmienie, grał lekko oczarowując publikę. Zachwyt, i szkoda że na kolejny jego koncert przyjdzie nam trochę poczekać.
Kwartet smyczkowy niestety nie dorastał do poziomu Mistrza. Grali na instrumentach z epoki- za jedne takie skrzypce, Rolls Royce nieomalże, można było dostać 4 Stradivariusy. Może wtedy luksusowe, lecz dziś tak słabe brzmieniowo że może nadawałyby się do Sali Kameralnej, nie koncertowej. No i sama gra- pozostawiająca dużo do życzenia. Nie będę się wszelako nad nimi pastwił.
Poza tym nie wiadomo skąd barbarzyński- w moim przekonaniu- zwyczaj dzielenia utworów. Wykonali pierwszą część koncertu, potem wstawka z Menelhsona , a potem drugą i trzecią. Szefowa Instytutu Fryderyka Chopina na moje marudzenie powiedziała że to specjalnie bo wtedy (tzn w XIX wieku) tak się grało. Nie za bardzo w to wierzę.
Po koncercie rozmawiałem z Kevinem, wyznał mi ze dziś był nie w formie. Czekam jak będzie w formie, tylko czy wtedy wytrzymam te wrażenia artystyczne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz