Ku pokrzepieniu serc. Emerytura jest okresem życia dającym , wbrew pozorom, najwięcej możliwości. Nie poddawać się. Nie zamykać. Przypomnieć sobie stare pasje, tworzyć nowe.
poniedziałek, 2 września 2013
impresji muzycznych ciąg dalszy
Koncert f-moll Chopina słyszałem już setki razy, ale takiego wykonania jak Marc- Andree Hamelin nie słyszałem jeszcze. Szczególnie 1 część. Dokładnie słyszałem „the sound of silence”. W najpiękniejszych momentach piano- słychać było że widownia dosłownie wstrzymuje oddech.
Gdy 16-letni Jan Lisiecki stawał w szranki z opromienioną sławą Marią Joao Pires, Filharmonia Warszawska pękała w szwach. W programie są dwa koncerty Beethovena ale i dwoje wykonawców. Siedzący obok francuz pyta mnie czy wiem który koncert zagra Maria Pires. Nie wiem, ale natychmiast przypomina mi się inny koncert sprzed lat:
Alicia de Larrocha w Filharmonii, gra 4 koncert Beethovena. W przerwie, w kuluarowej dyskusji, sam Jan Weber pyta mnie jak podobało mi się to wykonanie. Myślę że Beethoven- trochę się migam - wymaga raczej męskiej ręki. Gra Alicji to raczej pasuje do Debussy'ego czy Chopina. On na to że w zasadzie mam racje, ale IV koncert jest bardzo „miękki” i kobiety niekiedy biorą go na warsztat.
Ekspertem od muzyki wprawdzie nie jestem i staję na baczność jak Weber mówi, ale pamięć mam dobrą. Toteż teraz na pytanie francuza odpowiadam: „czwarty” i powtarzam słowa Webera. Na estradę wchodzi Pires. Pierwsze takty IV koncertu i błysk podziwu w oku francuza- bezcenny.
Ukoronowaniem koncertu były bisy. Otóż zagrali na 4 ręce utwór Schuberta wywołując niekłamany aplauz publiczności. Prześlicznie wyglądało to gdy kłaniali się- ona- 160 cm, on- 190 cm wzrostu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz