Tak jak w latach ubiegłych- kolejne brydżowe Mistrzostwa Polski pn Misja. W tym roku moja drużyna wygrała turniej teamów, co oznaczało podwójny sukces. Dlaczego podwójny? Otóż równolegle rozgrywane były Mistrzostwa Polski Amatorów, które wygrali moi przyjaciele i uczniowie zarazem.
W nagrodę Związek Brydżowy wysłał nas na prestiżowy turniej do Mediolanu. Turniej na tyle atrakcyjny, że wybrali się nań zawodnicy z innych miast. Wynik na turnieju w silnej konkurencji- bardziej niż przyzwoity. Zdołał nawet przyćmić słynne Duomo, Rinascente, czy la Scalę. Choć trzeba przyznać że sama katedra Duomo robi wrażenie, a możliwości wejścia na jej dach nie można przegapić.
Po turnieju, drogi uczestników niespodziewanie się rozeszły- część zechciała jeszcze zostać i wykorzystać okazję na zwiedzanie miasta i okolic. Ponieważ była to moja któraś tam wizyta w tym pięknym mieście, zdecydowałem się wracać. Podłączyłem się „na sępa” do Tomka i Wiesia, co mieli w samochodzie akurat wolne miejsce. W samochodzie oczywiście dyskusja o turnieju. Na widelec chłopcy wzięli problem, czy w meczu z Angelinim, w rozdaniu 13, powinienem był kontrować 2 kier. Odzywka ta bowiem, w toku dalszej licytacji zaowocowała dorodnym kalafiorem. Stanęliśmy na postój na kawę, a oni w kółko wałkują ten problem. Znudziło mnie to w końcu i poszedłem do toalety. Wracam i widzę że chłopaków nie ma. Wybiegam na parking, a tu na miejscu parkingowym, na miejscu Volvo Tomka- tylko smrodek ze spalin. Wybiegam zrozpaczony na szosę (ryzykując życiem) i widzę samochód z Polski. Wracali nim z turnieju koledzy z Katowic i mieli szczęśliwie jedno miejsce. Fajnie, ale wszystko łącznie z dokumentami- w samochodzie u Tomka. W pewnej chwili STÓJ- krzyczę. Na kolejnym parkingu z barem widzę bowiem Volvo Tomka. Z ulgą wbiegam do baru i widzę chłopców wciąż namiętnie dyskutujących. Podchodzę do stolika, a Wiesio do mnie: wiesz, doszliśmy do wniosku, że jednak miałeś powody by kontrować im te 2 kier!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz