Życie pasjonata fotografii nie jest łatwe. Owszem, fajnie jest oglądać własne wystawy czy prezentacje, ale ileż to niebezpieczeństw czyha na fotografa. I na co się może narazić:
Na wjeździe do Annaby- meczet Sidi Brahima, pięknie oświetlony- wymarzony obiekt na nocne zdjęcie. Nie zwlekając zatem pewnej pogodnej nocy pojechałem pod meczet, ustawiłem aparat na murku i.... ładne zdjęcie przypłaciłem wizytą na szorcie (policji), dokąd zawlókł mnie nadgorliwy algierczyk. Oskarżył mnie, że widział jak się kładłem na ziemi (oczywiście, aby zobaczyć przez wizjer aparatu co widać, zdjęcie nocne wszak robione na czas), i przegryzałem kable (!!!) elektryczne które tam biegną. Jednym słowem- sabotaż.
Aż cud ze jeszcze żyję. Z trudem udało mi się wybronić przed karabuszem (więzieniem) a co najmniej – przed konfiskatą aparatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz