poniedziałek, 8 września 2014

Szurkowski

Gwiazdy, ikony polskiego sportu, są w zasadzie wieczne. Czy Stoch zdoła przesłonić Małysza? Czyż można odmówić wielkości Lubańskiemu czy Deynie pomimo uznanej klasy Bońka czy Lewego? Czy wyczyny Radwańskiej, Janowicza czy Kubota (ostatecznie mistrz turnieju wielkoszlemowego) zdołały przyćmić Fibaka. I czy sukcesy Jaskuły, Langa, Majki i innych mogą zagrozić Szurkowskiemu? Ten ostatni to nie tylko genialny zawodnik, ale i strateg, mózg drużyny. A po zakończeniu kariery- wybitny trener. A gdzie stawiał swe pierwsze kroki jako trener? Właśnie tu.

Tradycyjny doroczny wyścig Dookała Annaby w roku 1987 miał obsadę nie byle jaką – zjawiła się ekipa polska pod wodzą Szurkowskiego z gwiazdami Mierzejewskim i mniej jeszcze wówczas znanym Jaskułą. Oczywiście cała polonia stawiła się na mecie wyścigu pilnie wypatrując polskich koszulek. Wreszcie są – w tłoku migają jedynie na pierwszych miejscach, ustępując wszelako po gentelmeńsku jedno miejsce na pudle algierczykowi. Jaskuła z potłuczonym kolanem - brał udział w kraksie- ale uśmiechnięty.
Kulas na pudło!- słyszę głos Szurkowskiego. Rzeczywiście między drugim Mierzejewskim a trzecim algierczykiem puste miejsce.
Śmiech wśród Polonii- Jaskuła wprawdzie kuleje nieco, ale zaraz- kulas?
A tu patrzymy z grupki kolarzy wychodzi jakiś inny i zasuwa na 1 miejsce podium, a spiker ogłasza: wygrał Kulas, Pologne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz