Na jesieni zawodnicy wracają i rozpoczyna się od nowa praca w klubach. Chyba dlatego że kapitanuję brydżowej drużynie Spójni, a jednocześnie widać mnie ciągle na treningach pingpongowych- mam parcie z obu sekcji i zostaję wybrany do sądu koleżeńskiego. Trochę mam tremę bo Spójnia to znany klub, stąd wyszło kilka pokoleń olimpijczyków, mistrzów Świata i Europy i w ogóle wielkich nazwisk. A że ci Wielcy są i sympatyczni, współpraca układa się wzorowo. Na początku nie mogę jakoś się przełamać i mówić po imieniu do Mistrza Olimpijskiego którego wielbiłem nieomalże, w wieku chłopięcym. Dużo zamieszania robi KOR (komitet oszalałych rodziców). Chwalę sobie, że nie jeszcze istnieje KOD (genetyczny) czyli Komitet Oszalałych Dziadków.
W muzeum Ziemi wystawa o Norwegii. Przecudowne krajobrazy i klimaty jakże inne od tych śródziemnomorskich. Dochodzą do tego jeszcze pokazy zdjęć i opowieści kolegów którzy już zaliczyli te okolice. I męska decyzja: w tym roku zmiana kierunku- na północ. Wybieramy czerwiec jako optymalną porę, głównie ze względu na najdłuższe dni, a chcemy przecież obejrzeć słynne „białe noce” i zrobić zdjęcia zorzy nad fiordami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz