niedziela, 15 lipca 2012

chłopiec z gitarą


Na treningach tenisa stołowego spotkałem interesującą postać- muzyk, gitarzysta klasyczny, grający solo i w zespołach i uczący!!. No i dobrze bo moja gra na gitarze to raczej takie ogniskowe przygrywki. A jestem samoukiem. Czasami nawet chętnie mnie słuchają bo odróżniam kiedy trzeba zagrać a-moll a kiedy G-7. Zdarza się nawet że do rytmu. I to wszystko.
No i postanowiłem z początkiem nowego roku (szkolnego) zapisać się na porządną naukę gry (nie brzdąkania). Zobaczymy czy wytrwam w tym zamiarze. Choć swój cel – zagrać na gitarze fragment z „Concierto de Aranjuez”
może zrealizuję już w przyszłym życiu. Jedyne co mnie gnębi- czy nie będę musiał nauczyć się nut, bo na to i jestem za leniwy i percepcja już nie ta.
A jak sobie daję radę bez nut na fortepianie? Ano, Ewelina ujęła najtrafniej i najprościej- stwierdziła że gram po prostu z głowy czyli z niczego. Jakoś to wychodzi, i np. wymienione wyżej Concierto de Aranjuez z tejże głowy gram bez większych problemów. Chociaż i tak najlepiej wychodzą mi wariacje na temat „Hit the road, Jack” Raya Charlesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz