poniedziałek, 2 lipca 2012

kosmiczna harmonia- refleksje


Moje osobiste refleksje:
Związek matematyki, a w zasadzie informatyki z muzyką aż nadto widoczny – wszak cały system binarny łączy się z bazą muzyczna – podstawowy dźwięk C wyznaczają potęgi dwójki.
Zastanawiające może być, ze przepięknie logicznie zbudowane formy muzyczne w praktyce „nie brzmią”, wykraczając poza nasze standardy osłuchania muzycznego. Zrozumienie matematycznej struktury muzyki, to jedno, a wrażenia estetyczne to zupełnie inna sprawa.



Słyszenie i odczuwanie harmonii kosmosu jest subiektywne, tak jak subiektywny jest odbiór muzyki. Wykształcenie muzyczne i osłuchanie to jeszcze nie wszystko- mój ojciec wychowywany na Chopinie twierdzi że wszyscy współcześni kompozytorzy to „fałszerze”. Wielcy nowatorzy, jak wiemy rzadko znajdowali pełne zrozumienie u współczesnych, obrazoburcze wydawały się dzisiejsze standardy. I tak np.:

Debussy przez lata nie mógł dostąpić członkostwa w Akademii a to za sprawą stosowania tzw kwinty zwiększonej. Na premierze jego Paleasa i Melisandy w trakcie wykonywania dzieła wybuchły zamieszki i tylko dzięki nieugiętej postawie dyrygenta, który „na siłę” dociągnął do końca porażka zamieniła się w triumf. Nie osiągnęło tego Święto Wiosny Strawińskiego, zmieszane totalnie z błotem, każdy jednak taki krok ustanawiał nowe standardy słyszenia (odbioru) muzyki.
Profesor opisuje tzw diaboliczny tryton, którego stosowanie groziło pójściem na stos. Eric Satie natomiast w swoich "gnosiennes" tryton ów zastosował ze znakomitym skutkiem, nadając mu przewspaniałe brzmienie.


Twórcy dodekafonii sprowadzili twórczość muzyczną na całkiem nowe tory. Schoenberg- prekursor współczesnego rapu(!!) swój psalm napisał w atonalnej technice dwunastotonowej, dziś słucha się twórczości Messiana, czy Lutosławskiego niczym klasyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz